niedziela, 8 września 2013

14 - "Give a little time to me, or burn this out We'll play hide and seek to turn this around And all I want is the taste that your lips allow."

Z powrotem do hotelu wróciliśmy grubo po piątej. Każdy był zmęczony, spity w trzy dupy i nieobecny, toteż rozstaliśmy się w milczeniu i rozeszliśmy do swoich pokoju. W biegu ściągnęłam z siebie buty i marynarkę i bezwładnie opadłam na łóżko, marząc o natychmiastowym zaśnięciu. Gdy tylko na chwilę przymknęłam powieki, usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i posturę przystojnego szatyna, który zdjąwszy buty, położył się obok mnie. Miał ciężki, świszczący oddech i kręcił się po posłaniu niespokojnie. Postanowiłam, że nie będę go zadręczać zbędnymi pytaniami i pozostawiając go sam na sam z własnymi myślami, udam się do łazienki, żeby zmyć z siebie resztki pamiętnej imprezy, której nie zapomnę do końca wyjazdu.
Właśnie, jeżeli chodzi o ową imprezę...
Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby tak się zachować wobec Mario. Podniecił się chłopak i wyszło co wyszło, ale to nie było najgorsze. Najgorsze było to, że nie wiedziałam co będzie dalej. Nie wiedziałam, czy on potraktował to jaką zwykłą "zabawę", czy pod tymi namiętnymi pocałunkami kryło się coś więcej niż po pijackie, niekontrolowane zachowanie.Musiałam z nim o tym w najbliższym czasie porozmawiać. Nie lubiłam pytań bez konkretnej odpowiedzi.
Z tą myślą spłukałam z siebie resztki malinowego płynu, którym obdarowała mnie mama na święta i opatulając się w ręcznik, rozpoczęłam wykonywanie "wieczornych rytuałów".
Po upływie dwudziestu minut z powrotem pojawiłam się w sypialni. Gotze spojrzał na mnie spode łba, uśmiechnął się blado i idąc moim śladem, zaszył się w łazience. Ja tymczasem okryłam się szczelnie satynową kołdrą i z myślą o szybkim zaśnięciu, ułożyłam się wygodnie na poduszce.

Mario

Mimo, iż od naszego namiętnego zetknięcia na imprezie upłynęło już trochę czasu, w myślach nadal siedzi mi jej idealne ciało, delikatne usta i uśmiechnięta twarz. To, w jaki sposób całowaliśmy się dzisiejszego wieczoru, upewniło mnie w tym, że muszę zawalczyć o swoje uczucia, muszę zawalczyć o Gabrysię. Kochałem ją całym sercem, całą duszą, nie mogłem przestać o niej myśleć choćby przez sekundę.
Dobrze, że Amelia podeszła do mnie i wygarnęła wszystko, co miała mi do powiedzenia. Uświadomiła, jakie błędy popełniłem, zobrazowała cierpienie Kochmańskiej i przedstawiła jak sytuacja wygląda "po drugiej stronie". Teraz na pewno wiedziałem, że trzeba się wziąć w garść i przestać grać w te cholerne podchody. Postawmy w końcu sprawę jasno. Nie jesteśmy dziećmi.
Myjąc zęby, usłyszałem szczeknięcie drzwi, a wraz z nadchodzącymi krokami polską mowę bramkarza reprezentacji. Nagle zrobiłem się dziwnie podejrzliwy i niespokojny. Wiedziałem, że chłopak podkochuje się w Gabrysi i stara się ją zbajerować przy pierwszej lepszej okazji. Odłożyłem szczoteczkę na szafkę i przyłożyłem oko do dziurki od klucza, czego po chwili niezmiernie pożałowałem.

Gabriella

Krótko po wejściu Gotzego do łazienki, w naszym pokoju pojawił się "lekko" podchmielony Wojtek. Uśmiechnął się do mnie promiennie i zamknąwszy drzwi, usiadł naprzeciwko.
- Mam problem, czy Pani Psycholog mogłaby udzielić mi pomocy? - spytał cicho i zarumienił się nieznacznie.
- Teraz Wojtuś? - zrobiłam błagalną minę - Zaraz będzie świtać, w ogóle nie spałam, twarz mi odpada, a ty przyszedłeś po radę? - rozłożyłam rozpaczliwie ręce.
- Zgadza się - odpowiedział, posyłając mi zadowolony uśmiech. - Proszę, nie mogę tego dłużej dusić w sobie.
- Nawijaj. 
- No więc - odchrząknął znacząco - Mam kłopot w sprawie sercowej. Otóż zakochałem się w pewnej pięknej niewieście. Od jakiegoś czasu się przyjaźnimy i czuję, że to co między nami jest powoli przeradza się w miłość. Jestem jej oddany, uwielbiam jak mówi, jak się śmieje, jak tańczy czy płacze. Uwielbiam ją w każdym kawałeczku. Mógłbym spędzać z nią każdą wolną chwilę i czuję, że ona to odwzajemnia. Nie wiem tylko jak to sprawdzić. Co mam zrobić, aby dać jej do zrozumienia, że mam dość przyjaźni i chcę wkroczyć w coś poważniejszego? Jak mam to okazać? 
- Boże, Wojtek, nie jestem specem w tej dziedzinie - pokręciłam niezadowolona głową - Jednak postaram się pomóc. Koniecznie dużo z nią rozmawiaj i przebywaj, integrujcie się wzajemnie. Musisz dokładnie ją poznać, wiedzieć, co lubi jeść, czego słucha, w co się ubiera, jakie cechy charakteru ją opisują, jak zachowuje się w danej sytuacji. Dzięki temu będziesz mógł przewidzieć niektóre wydarzenia i niekiedy obrócić ich bieg, tak, by było to dla ciebie korzystne. Dziewczyna musi też widzieć, że się nią interesujesz. W chwilach słabości udziel praktycznej rady, pociesz, zaproś na kawę, czy do kina. Spędzaj z nią dużo czasu, zabieraj w ciekawe miejsca. 
Kiedy będzie wam dobrze szło, możesz spróbować trochę z nią poflirtować, przytulić, szepnąć słodkie komplementy do ucha, albo zwyczajnie w świecie pocałować. Jej reakcja na taki gest, będzie kluczową odpowiedzią na nurtujące ciebie pytania - powiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka pokrzepiająco.

Mario

Po tej pięknie przedstawionej radzie, Gabrysia uśmiechnęła się do Wojtka i oparła głowę o poduszkę, nie spuszczając z niego wzroku. W tym momencie Szczęsny pochylił się nad nią, objął w pasie i zaczął namiętnie całować. Poczułem jak wszystko się we mnie gotuje, jak wrze i dymi. Jak on mógł? Przecież wiedział, że się o nią staram, że próbuję nas złączyć, że idzie nam coraz lepiej. On był paskudnym egoistą. Chciał zatrzymać ją dla siebie mimo, że Kochmańska wcale tego nie odwzajemniała. 
Przysiągłem, że będę walczyć i chyba nadszedł na to czas...

Gabriella

Po chwili niezręcznej ciszy, poczułam usta bramkarza Arsenalu na swoich. Pieścił je namiętnie pocałunkami, nie zważając na otaczające go okoliczności. Początkowo odwzajemniałam te zaloty, jednak dopiero po chwili dokładnie sobie wszystko przeanalizowałam. Co ja wyprawiam? - w mojej głowie powstało to oto pytanie. Kocham Mario, próbuję nas do siebie przybliżyć, usiłuję zwabić go do siebie skąpym strojem i boskim uśmiechem, a teraz migdalę się na łóżku ze Szczęsnym? Boże, to nie logiczne. 
Wtedy zapaliło się czerwone światełko. Stop, koniecznie muszę zakończyć ten cyrk, na zbyt wiele mu pozwoliłam. 
- Wojtek, kurwa, co ty robisz? - wrzasnęłam i gwałtownie odepchnęłam chłopaka. - Pojebało cię?
- No co? Stosuję się do rad biegłej Pani Psycholog - odparł zadowolony i obojętnie wzruszył ramionami. 
- Gdybym wiedziała, że tą dziewczyną jestem ja, w ogóle bym ci ich nie dawała. Wypieprzaj stąd, słyszysz? - krzyknęłam, czując jak moje oczy zaczyna zasłaniać fala łez. - Kocham kogoś innego, nie rozumiesz?!
Wtedy do pokoju wszedł Gotze z nietęgą miną. Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie gniewnie. No pięknie, co za kanał. 
- To już chyba wiem kogo kochasz - Wojtek spojrzał spode łba w kierunku pomocnika BVB, który stał w drzwiach łazienki i przyglądał się zaistniałej sytuacji. - Jasne, okej, rozumiem, twoje serce jest zajęte. Kiedy ciało A kocha ciało B, to ciało C się nie wpierdala. Jednak pamiętaj, ja będę czekał. Zawsze możesz na mnie liczyć, wrócić i się wypłakać. Zawsze cię wysłucham, zrozumiem, pocieszę. Zawsze. Kocham cię - to powiedziawszy Wojtek wyszedł z pokoju, zostawiając mnie w całkowitym osłupieniu. Gorzej już chyba być nie może, no właśnie chyba...
- Mario... - szepnęłam i złapałam chłopaka za rękę. Ten jednak wyrwał ją raptownie, odwrócił się na pięcie i wyszedł z pomieszczenia. No to świetnie. Kochmańska jak zawsze musi coś spierdolić, musi, bo bez tego by się nie obyło. 

Mario

Wyszedłem z pokoju z mieszanymi uczuciami, niezadowolony z tego, co tam zastałem. Wiem, że moje zachowanie i zazdrość były nieuzasadnione, bo nie byliśmy jeszcze parą. No właśnie, JESZCZE. Nasze relacje powoli szły ku przodowi i czułem, że wkrótce będziemy razem. Planowałem nawet zapytać ją o chodzenie w tym tygodniu. Nie wiem dlaczego tak to odwlekałem. Byłem idiotą, ale to już zapewne wiadomo. Poza tym żywiłem nienawiść do Wojtka. Myślałem, że trzymamy sztamę i przyjaźnimy się. 
Jak on mógł zrobić mi takie świństwo? Wiedział, że Gabrysia mi się podoba i wszyscy próbują nas ze sobą zeswatać, wiedział, że całowaliśmy się już kilkakrotnie i wiedział też, że nie ma u niej szans. Po co dawać za wygraną i dążyć do celu, mimo widocznych niepowodzeń, których będzie tylko przybywać.  Zdenerwowany uderzyłem pięścią w ścianę i oparłem o nią czoło. Nie mogłem wrócić do apartamentu. Nie chciałem narażać Gabrysi na moje humory. Musiałem na spokojnie przeanalizować to wszystko, musiałem jakoś odreagować. Postanowiłem jak zawsze poradzić się mojego przyjaciela Reusa. Na niego mogłem liczyć zawsze. 
Bez chwili namysłu skierowałem się w stronę drzwi, do których wiódł długi korytarz. Trzykrotnie zapukałem do drzwi i po prostu wszedłem do środka, nie czekając na jakiekolwiek pozwolenie. 
Kiedy przekroczyłem próg, złość dała się we znaki już kolejny raz. Naprzeciwko Marco siedział Wojtek i najspokojniej w świecie rozmawiał z nim o tym co przed chwilą miało miejsce. Myślałem, że wybuchnę. Trzeba mieć tupet, żeby bagatelizować i śmiać się  z takiej poważnej sprawy. Dla niego to było zabawne, a mnie wręcz rozrywało na strzępy. 
Szczęsny spojrzał na mnie z politowaniem i uśmiechnął się szyderczo, do tego wzruszając obojętnie ramionami. O nie koleś, teraz to przesadziłeś.
- Co cię tak bawi sukinsynu? Spierdoliłeś wszystko! Myślisz, że nie widzę jak na nią patrzysz? Ślinisz się na jej widok, wiem, że ona cię podnieca. Zrobiłbyś wszystko żeby z nią być, ale wiesz co? Ja na to nie pozwolę! Ona jest moja, kocham ją i już niebawem będziemy razem, więc lepiej pozostań na swoim podwórku, chyba że szukasz guza palancie - wydarłem się i wypchnąłem go za drzwi. - Odpieprz się! - warknąłem na koniec i załamany usiadłem na skraju łóżka przyjaciela. 
- Reus ja już nie mam siły! Znajdź mi jakiegoś psychologa albo najlepiej psychiatrę, bo nic innego już mi nie pomoże - powiedziałem i zamknąłem twarz w dłoniach.
- Akurat tak się dobrze składa, że znam takowego - powiedział z uśmiechem i wyciągnął zza kanapy jakiś alkohol. - Nazywa się Jack Daniels - odrzekł i podał mi kieliszek wypełniony trunkiem, który zniknął w mgnieniu oka. Potrzebowałem tego.
- Mario, dlaczego wy nadal gracie w te pieprzone podchody? - spytał nagle Reus i popatrzył na mnie ze złością, głośno stawiając szklankę na stół - Kłócisz się z innymi, przysparzasz sobie problemów, jesteś nieszczęśliwy, nie wiesz jak masz postępować. Nie możesz jej po prostu zapytać o to chodzenie, powiedzieć, co czujesz? Musisz wiecznie udawać, że między wami nic nie ma i odwlekać to w nieskończoność? Nie zależy ci? Chcesz wiecznie żyć w niedosycie? Kurwa człowieku, głupie "kocham cię" załatwi sprawę. Tak ciężko ci to zrobić?
- Marco, to nie tak... - niepewnie podrapałem się po głowie.
- A jak do cholery? Nie widzisz, że ona cierpi? Że się zamartwia i mimo bólu stara uśmiechać? Chciałbyś żyć w takiej niepewności? Ile ty masz lat człowieku? Pięć? Nie możesz w końcu czegoś postanowić, postawić sprawy jasno? Boże, krzywdzisz sam siebie.
- Marco ja naprawdę chcę jej to powiedzieć, chcę się przełamać, ale boję się że znowu coś spieprzę, że ją zranię.
- Nie bardzo rozumiem - Reus zmarszczył brwi i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Chodziliśmy kiedyś ze sobą - powiedziałem na co mój przyjaciel wybałuszył już na starcie oczy ze zdziwienia. - Mieszkała z rodzicami na obrzeżach Memmingen, często przyjeżdżała do miasta. Poznaliśmy się w jakimś centrum handlowym. Wpadła na mnie znienacka i wylała kawę na nowe buty. Pamiętam jaki byłem wtedy wściekły. Zaprosiła mnie w ramach rekompensaty na ciastko. Trochę porozmawialiśmy, pośmialiśmy się i oczywiście wymieniliśmy numerami, a potem jakoś wyszło, że się w niej zakochałem.
Byliśmy razem bardzo szczęśliwi, kochałem ją. Niestety nadszedł ten nieszczęsny rok 2009. Zacząłem współpracę z Borussią, więc musiałem wyjechać. Byliśmy cholernie nieszczęśliwi, myśląc o długiej rozłące. Wiedziałem, że będzie ciężko, jednak obiecałem częste przyjazdy, telefony, spotkania. Pierdolenie w bambus. Co z tego, że obiecałem, jak nie dotrzymałem słowa? Zadzwoniłem kilka razy, odwiedziłem ją i na tym się skończyło. Wdrożyłem się w świat show-biznesu i całkiem o niej zapomniałem. Byłem młody, głupi, nieodpowiedzialny i nie godny takiej kochającej dziewczyny. Ona wiernie czekała i wypłakiwała z tęsknoty oczy w poduszkę, gdy ja w tym czasie lizałem się z panienkami w klubie. Zraniłem ją rozumiesz? Cholernie ją zraniłem i nie wiem jak poprowadzić to wszystko do przodu. Nie wiem czy ona zaufa mi drugi raz, da kolejną szansę. Nie chcę by to cierpienie powróciło. Gabrysia zasługuje na szczęście.
Widzisz to zdjęcie? - spytałem, podając mu fotografię z Czarnogóry, na co chłopak skinął twierdząco głową. - Ta prośba o chodzenie ma być bardziej oficjalna i spektakularna, musisz mi pomóc...


________________________________________________________________________

Przepraszam mordki, że tak późno dodaję, ale naprawdę nie miałam innej możliwości. Nie dość, że rozpoczęcie roku nadeszło to jeszcze rozwalił mi się zasilacz od laptopa, który leżał rozładowany w biurku :C Tekst powyżej jest nudny jak flaki z olejem, wiem. Postaram się poprawić jakoś w najbliższym czasie.
Mam nadzieję, że nadal jest ze mną te kilka osób, które czyta te wypociny i komentuje :)
Postaram się po nadrabiać zaległości u was i wyrazić opinii na temat waszych rozdziałów, ale najpierw muszę ogarnąć się ze szkołą. Kompletnie nie dociera do mnie, że w przyszłym roku mam egzamin. Już na starcie zapowiadają nam powtórki, testy, kartkówki, projekty. Głowa mnie boli jak o tym pomyślę.
Rozdziały postaram się dodawać co sobotę, trzymajcie się ciepło kochane. Buziaki ;*


9 komentarzy :

  1. Boże, czy mówiłam już kiedyś, że kocham to opowiadanie?! Jest jednym z moich ulubionych i cieszę się ogromnie, że dziś mogłam go przeczytać!! Zawsze z wielką chęcią czytam Twoje rozdziały! A ten to w ogóle wywalisty w kosmos, no!! :) Wiedziałam, że nasz Wojtuś się zakochał w Gabrysi! No a w Mario wzbudziło to tylko zazdrość! Ale to chyba nawet dobrze, nie?! Będzie się bardziej starał!!
    No, a w końcu ktoś tu przemówił Mario do rozsądku! Marco! Dobrze, że mu powiedział, że ten nie umie jej powiedzieć co czuje i, że się tylko bawi, odkłada to wszystko na później! Gabrysia nie będzie czekać!!
    Mam nadzieje, że niebawem wszystko sobie wyjaśnią!
    Buziaki kochana ;* ŚCISKAM ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam,Czytam,Czytam <3 Ale nigdy nie komentuje bo mi się nie chce... Hahaha <3 Jezuśś oni musz być razem asfihasodighuasoi <3333
    Czekam na kolejnyyy

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam bo to zajebisty blog i cały czas z niecierpliwością czekam na nowy rozdział ;) Mario jakim zazdrosny xd Mam nadzieję że nareszcie będą razem a Wojtek się odpierdoli ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział mega świetny. No Wojtek nieźle zagrał. Mario zazdrosny, może i dobrze. Ciekawa jestem co kombinuje. Czekam na kolejny i zapraszam do mnie http://onlybvb.blogspot.com

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu się doczekałam ! : D Rozdział świetny ! Szkoda, że w szkole masz taki nawał nauki, ja na szczęście mam jeszcze pół miesiąca wakacji :) Dobrze, że Mario w końcu przejrzał na oczy i ktoś mu przemówił do rozsądku, niech działa póki nie jest za późno ! :D Reus postawił sprawę ostro, ale dosadnie, oby to pomogło ! :D Ciekawe co Mario wymyślił.... Nie mogę się doczekać soboty i nowego rozdziału : D Pozdrawiam ciepło i życzę wytrwałości w edukacji : )

    U mnie na : http://this-could-be-paradisee.blogspot.com/ nowy rozdział, zapraszam w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O skarbie!!
    To jest zawodowe! Nie pierdol że nudne... Bo aż się głupio człowiekowi robi :-D
    Dobra. Zacznę od tego, że bardzo cię przepraszam.. Nie mam obecnie internetu. Znaczy... Raz działa, a raz nie. Dodaje komentarze na telefonie bo mój komputer jest zepsut. Jakąś karta sieciowa się zniszczyła i dlatego internet nie łapie.. Ale ja nie o tym ;-)
    Dlaczego ten Mario jest taki a nie inny??? Ja chce żeby oni już byli że sobą. Czy on nie widzi tego, że jak nie ruszy dupy to ktoś mu ja zabierze!? Masakra.
    Marco i jego odreagowywanie :-P Whisky dobra na wszystkie zmartwienia i kłopoty :-*
    Dobra. Dawaj szybko kolejny rozdział... Już się nie mogę go doczekać <3
    Buziole :-* <3

    OdpowiedzUsuń
  7. O skarbie!!
    To jest zawodowe! Nie pierdol że nudne... Bo aż się głupio człowiekowi robi :-D
    Dobra. Zacznę od tego, że bardzo cię przepraszam.. Nie mam obecnie internetu. Znaczy... Raz działa, a raz nie. Dodaje komentarze na telefonie bo mój komputer jest zepsut. Jakąś karta sieciowa się zniszczyła i dlatego internet nie łapie.. Ale ja nie o tym ;-)
    Dlaczego ten Mario jest taki a nie inny??? Ja chce żeby oni już byli że sobą. Czy on nie widzi tego, że jak nie ruszy dupy to ktoś mu ja zabierze!? Masakra.
    Marco i jego odreagowywanie :-P Whisky dobra na wszystkie zmartwienia i kłopoty :-*
    Dobra. Dawaj szybko kolejny rozdział... Już się nie mogę go doczekać <3
    Buziole :-* <3

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko! Rozdział jest przecudny! Jestem w szoku, co ten Wojtek wyprawia. No zakochał się w Gabi, ale przecież wiedział, że to Mario o nią walczy i ją kocha. W tej sytuacji powinien odsunąć się na bok. Mam nadzieję, że Szczęsny nie stanie im na drodze do szczęścia. Boże, czemu Mario nie może od razu jej powiedzieć, że ją kocha? Na co on czeka? Oby nie pożałował swojego zwlekania. Żeby tylko ten jego spektakularny plan wypalił. Chyba nareszcie coś do niego dociera! Oni muszą być w końcu razem! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy next tej zajebiozy??

    OdpowiedzUsuń