poniedziałek, 13 maja 2013

Prologue




 Rok 2009



Siedziałam zapłakana na kamiennych stopniach nowoczesnego hotelu, ze smutkiem patrząc jak Mario pakuje swoje bagaże do samochodu. Widziałam, że na jego ślicznej twarzy przygnębienie miesza się z niezrozumiałym podekscytowaniem. Cóż… Nie mogłam mu się dziwić, w końcu miał szansę spełnić swoje marzenia. Kiedy skończył upychać torby w bagażniku odwrócił się i zredukował dzielącą nas odległość do minimum.
-Gabi. –wyszeptał z niemieckim akcentem, na co momentalnie oblałam się rumieńcem. Starał się wymawiać moje imię jak najbardziej po polsku, jednak ze względu na to, że był Niemcem wychodziło mu to zawsze bardzo pokracznie. Ujął moją twarz w swoje silne, męskie dłonie i zamruczał mi do ucha – Kocham cię, rozumiesz? Nie martw się, będzie dobrze, cały czas będę myśleć o Tobie, będziemy się spotykać, ułoży się zobaczysz… Nie pozwolę, abyś przez to cierpiała… Zaufaj mi.
Chciałam w to wierzyć, chciałam w to tak cholernie uwierzyć, lecz nie mogłam. Nie mogłam zaakceptować tego, że  mój chłopak będzie ode mnie oddalony o jakieś kilkaset kilometrów z małą szansą na to, że uda nam się choć raz zobaczyć. Próbowałam zakończyć naszą znajomość, ale było to niewykonalne, bo kochałam go jak wariatka, zresztą z wzajemnością. I chociaż utwierdziłam się w przekonaniu, że miłość na odległość nie ma najmniejszego sensu postanowiłam spróbować.
Goetze wytarł kciukiem pojedynczą łzę spływającą po moim policzku i z zachłannością wpił się w moje usta bez śladu zastanowienia. Jego pocałunek był namiętny i zmysłowy toteż od razu go odwzajemniłam. Po upływie paru chwil odsunęliśmy się od siebie, nabierając w płuca nową dawką tlenu. Uśmiechnęłam się do niego smutno, przytuliłam ostatni raz i pozwoliłam, aby wsiadł do pojazdu i odjechał w stronę Dortmundu, pozostawiając mnie w rozsypce. Ból jaki przeszył moje serce był nie do opisania. Czułam jak ogarnia całe ciało, paraliżując je. Z moich szmaragdowych oczu, które tak uwielbiał zaczęły wypływać łzy. Najpierw drobne, niewinne z biegiem czasu przeradzające się w te ciężkie, pełne goryczy. Zrozpaczona osunęłam się na ziemię i żałośnie zawyłam, jakby to miało przywrócił mojego ukochanego z powrotem…
  

Taak! Uporałam się z prologiem! :) Mam nadzieję, że zachęci was to do czytania, ściskam was mocno i pozdrawiam Sognante.

8 komentarzy :

  1. Matkoo, ale świetne. Jestem bardzo ciekawa dalszych rozdziałów. Informuj mnie, jeśli możesz - @bvbiebs

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny ;]
    na pewno będę czytać xD ( nie wiem, czy zawsze komentować ale czytać na pewno ;D)
    poproszę pierwszy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) Zapowiada się ciekawie i będę zaglądać, bo też lubię piłkę nożną i kibicuje Borussii. Czekam na pierwszy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg! Boskie <333

    Informuj jak możesz: http://bvb-opowiadania.blogspot.com/ a tak w ogóle to 2 rozdział jest xdd

    OdpowiedzUsuń
  6. Agusi obecna, Agusi czyta ^^
    Świetny prolog, lubię piłkę nożną(sama ją trenuję) i postanowiłam przeczytać dobie ten prolog, który okazał się zawalisty, a jak zauważyłam Szczęsnego w bohaterach, to podjarałam się jeszcze bardziej^^
    Wenyyyyy ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. :O Szykuję się super opowiadanko. Czekam na drugi rozdział <3

    OdpowiedzUsuń