niedziela, 2 czerwca 2013

4 - Kann Ich Ihnen helfen?

Pierwsze co wpadło mi w oko to duże małżeńskie łóżko, zajmujące 1/2 ściany, idealnie dopasowane do kolorów panujących w pokoju. Żadnych kontrastów, żadnego przepychu, tylko harmonizujące ze sobą odcienie brązu i beżu. Od razu pobiegłyśmy zobaczyć jak wygląda hotelowa łazienka. Była chyba o połowę większa od naszej w apartamencie w Warszawie i o wiele bogatsza. Duża wanna z hydromasażem, ogromne prysznice, królewska toaleta, dwie umywalki i lustro, które spodobało się nam najbardziej. Dodatkowo wszystko utrzymane w neutralnych, delikatnych kolorach. Byłam pod wrażeniem. 
- Śpię od okna! - moje rozmyślenia przerwał okrzyk Amelii, która jak oszalała popędziła w stronę łóżka i z impetem na nie naskoczyła. Czasami miałam wrażenie, że jestem starszą siostrą, której zadaniem jest pilnowanie młodszej, aby ta nie wyrządziła sobie krzywdy. 
- Co za różnica... - mruknęłam i oparłam zieloną walizkę o ścianę. - Po tej się wyśpisz i po tej się wyśpisz. - filozofowałam, ale przyjaciółka i tak mnie nie słuchała. Bawiła się frędzelkiem od poduszki i nad czymś gorliwie rozmyślała."W porządku, czas się rozpakować, nie będę tracić czasu na denne potyczki" - pomyślałam i zaczęłam rozkładać swoje ubrania na szafkach w garderobie. Amelia po dłuższej chwili zwlokła się z pościeli i naskoczyła mi na plecy. 
- Denerwujesz się, przyznaj. - powiedziała mi do ucha i uśmiechnęła się szeroko. Popatrzyłam na nią lekko zbita z tropu, ale kiedy domyśliłam się o co jej chodzi, westchnęłam i powiedziałam:
- Tak i to cholernie, boję się tego spotkania...
- Oj mała, weź wyluzuj, jesteś w hotelu pełnym przystojniaków, będziesz miała okazję pokopać piłkę pod okiem Kloppa i najeść się wykwintnego jedzenia, a o imprezach i melanżach to nie wspomnę.. - no tak wieczna imprezowiczka - Nie bądź taką spiętą sztywniarą, zabaw się. Kurde dziewczyno...
I znowu miała rację. Byłam zestresowana i myślałam tylko o minusach pobytu tutaj, kompletnie nie dostrzegając plusów. Miała to być moja życiowa szansa, a ja tylko ją marnowałam. Przyjechałam po to, aby naprawić błędy popełnione w przeszłości i zapewnić sobie dobrą przyszłość. Musiałam wziąć się w garść...
- Dobra, masz rację... - powiedziałam zrezygnowana - Musisz mnie pilnować, bo przez swoją głupotę zaprzepaszczę doskonałą okazję odbudowy naszego związku... - dodałam i przytuliłam ją - Cieszę się, że jesteś tu ze mną, kocham cię głupku.
- Tak tak, ale przestań już, bo za słodko się zrobiło. - powiedziała, na co obie wybuchnęłyśmy śmiechem - A teraz marsz do łazienki przebrać się i zwiedzamy naszą kwaterę. - zakomenderowała.
Zabrałam z walizki ręcznik i kosmetyczkę oraz zestaw ubrań na zmianę. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i przebrałam się w świeże ubrania, dodatkowo poprawiając makijaż. 
Po 20 minutach obie byłyśmy gotowe. Zamknęłyśmy pokój na klucz i rozpoczęłyśmy naszą "wyprawę".
Najpierw zapukałyśmy do pokoju obok. Usłyszałyśmy jak rozmowa pomiędzy reprezentantami się urywa i ktoś szybko podchodzi do drzwi.
- Kann Ich Ihnen helfen?* - usłyszałyśmy pytanie Lewandowskiego w cudownym polskim akcencie.
- Nie dzięki. - powiedziałyśmy z uśmiechem, widząc jak napastnik zareagował słysząc, że mówimy po polsku - Jestem Gabriela, a to moja przyjaciółka Amelia. - wyciągnęłam rękę w kierunku piłkarza.
- Robert Lewandowski - przedstawił się - Co was tu sprowadza? - spytał po chwili, nieco zmieszany zaistniałą sytuacją.
- Nie wiem czy Fornalik wam mówił, ale będziemy waszymi paniami psycholog przez miesiąc. - odpowiedziałam - Więc korzystając z okazji, przyszłyśmy się przywitać. - oznajmiłam.
- To wy?! - zapytał ewidentnie zdziwiony - Wiecie, myślałem, że to będą dwie stare baby w okularach, które będą nam prawiły jakieś denne morały, a tu się okazuje, że całkiem niezłe z was du... to znaczy dziewczyny... - podrapał się po głowie zakłopotany - Wejdźcie...
Piłkarz gestem ręki zaprosił nas do pokoju, w którym siedzieli Kuba, Łukasz i z niewiadomych przyczyn Wojtek Szczęsny. 
- Osz kurde, skąd wytrzasnąłeś takie laski Robert? Mówią po polsku? - bramkarz nie ukrywał swojego entuzjazmu.
- Tak mówią po polsku. - odparłam rozbawiona i podałam rękę skonfundowanemu chłopakowi - Jestem Gabriela, a to moja przyjaciółka Amelia. 
- Miło poznać. - uśmiechnął się.
Kiedy przywitałyśmy się z Błaszczykowskim i Piszczkiem, zaczęła się rozmowa.
- Więc to wy jesteście tymi paniami psycholog, o których jest ostatnio głośno w naszej szatni, tak? - zapytał wesoło Łukasz.
- Dokładnie, będziemy miały u was praktyki przez okrągły miesiąc. Tylko o ile nam wiadomo miałyśmy to odbyć z piłkarzami Borussii, a ty Wojtek chyba w niej nie grasz, co? - spytałam nieśmiało.
- To nikt wam nie powiedział, że reprezentacja polski też skorzysta z waszych usług? - zapytał i wybuchnął śmiechem, po dogłębnej analizie swojego pytania. Dirty minds Wojtek, dirty minds. 
- Nie, nagła zmiana planów?
- Absolutnie, po prostu kadra gra niedługo mecz z Niemcami i Fornalik stwierdził, że skora nasza trójka gra i w reprezentacji, i w Borussii nie chciał, byśmy dojeżdżali na treningi do Polski, więc ulokował wszystkich tutaj.- odparł z uśmiechem Kuba. - No dobrze, przejdźmy do konkretów. Opowiedzcie coś o sobie.
- No więc obie jesteśmy studentkami psychologii sportowej w Warszawie, a Amelia dodatkowo studiuje jeszcze germanistykę. Mamy po 20 lat.
- Czyli nasz przedział wiekowy. - zaśmiał się Robert - A czym się interesujecie? - dodał.
- Jak to czym? Piłką nożną. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- A ulubiony klub? - spytał Łukasz. 
- Od 10 roku życia kibicujemy Borussii i tak jakoś zostało. 
- No to dobry wybór. - odezwał się Kuba. - Może chciałybyście jutro po dopingować nam na treningu? - zaproponował.
- Po dopingować? - spytałam głośno i ze zdziwieniem popatrzyłam na przyjaciółkę - Wolałybyśmy pograć...
- Naprawdę? No skoro tak bardzo chcecie... - Wojtek przewrócił wymownie oczami, po czym wybuchnął śmiechem.
- Rozumiem, że reszta Borussii też będzie na treningu? - Amelia po raz pierwszy zabrała głos w rozmowie.
- Oczywiście, zjawią się z samego rana. - odparł Łukasz.
- A Mario? ... - spytałam nieśmiało i zwiesiłam głowę, czując jak moje policzki obezwładnia delikatny rumieniec.
- No to już wiemy z kim cię swatać! - chłopacy zaśmiali się. 
- Co?! Nie! Niech to zostanie między nami! - zaczęłam gwałtownie machać rękami.
- No okej. - uśmiechnęli się, na co odetchnęłam z ulgą - Ale wiesz, jak będzie się wahał, czy zastanawiał to delikatnie nasuniemy mu co jest na rzeczy.
- Dobrze, ale tylko w sytuacji kryzysowej! 
- Jak sobie życzysz. - odparł Wojtek - O 19 mamy kolację, może chciałybyście pójść na nią w naszym towarzystwie? - zaproponował
- Bardzo chętnie, zjawimy się u was 10 minut przed wyznaczoną godziną. - odparłam i ruszyłam w kierunku wyjścia.
- Jaki on jest zajebisty! - wydarła się Amelia, kiedy weszłyśmy do pokoju.
- To dlaczego nie zamieniłaś z nim ani jednego słowa, kiedy byłyśmy w ich pokoju? - spytałam oburzona.
- Nie wiem... Te jego piękne, niebieskie oczy, ten uśmiech, ten głos, nie mogę się na niego uodpornić. Jest jeszcze gorzej niż przeczuwałam...  - odpowiedziała zrozpaczona i usiadła na brzegu łóżka.
- Więc masz okazję do bliższego kontaktu, idziemy na tę kolację to będziesz mogła z nim na spokojnie pogadać.
- Wiem, tylko boję się, że coś spieprzę, powiem coś niewłaściwego. Wrzeszczałam na ciebie, że załamujesz się tym całym Götze, a sama sobie nie radzę. To wszystko jest jakieś pokręcone. - jęknęła.
- Oj Am przestań to nie czas i miejsce na takie rozmowy. Lepiej ubierz się jakoś ładnie, zrób włosy, makijaż, zapodaj jakąś gadkę i boski Lewandowski twój! - zaśmiałam się - No chodź, zobaczysz, że będzie świetnie! - zachęcałam ją.
Po paru namowach zdecydowała się w końcu wstać i zacząć się przygotowywać. Razem wybrałyśmy odpowiednią sukienkę i szpilki. Po upływie 30 minut byłyśmy gotowe do wyjścia. Zamknęłyśmy pokój i zapukałyśmy do drzwi apartamentu chłopaków. Wyszli z niego porządnie ubrani w garnitury. Poczułam się jak na jakimś oficjalnym przyjęciu. Podeszłam do Wojtka i bez krępacji wzięłam go pod rękę, zachęcając tym samym Amelię do działania. Razem zeszliśmy do sali jadalnej i zajęliśmy miejsca przy sześcioosobowym stoliku. Dookoła kręciło się pełno ludzi. W końcu sali dostrzegłam Fornalika, który prowadził ożywioną rozmowę z Kloppem. Chłopacy przynieśli nam półmiski z łososiem, krewetkami i homarem oraz czarę z kremem z cukinii. Wszystko wyglądało bardzo smacznie, toteż od razu zniknęło ze stołu. Podczas posiłku Amelia trochę się odstresowała i prowadziła luźną rozmowę z Robertem, który cały czas uważnie śledził każdy jej ruch i nieśmiele się uśmiechał. Wyglądali ze sobą naprawdę słodko. Po kolacji chłopcy odprowadzili nas do pokoi i pożegnali się z nami buziakiem w policzek. Amelia zadowolona padła na łóżko i uśmiechała się sama do siebie. Jak to szczęście upiększa człowieka...

 *Mogę w czymś pomóc?

 ________________________________________________________________

Mam nadzieję, że rozdział się  spodobał ;) Zostawiam go wam do oceny.
Kolejny powinien pojawić się jakoś w przyszłym tygodniu, bo mam trochę wolnego ze względu na to, że nie jadę na wycieczkę klasową ;) Ściskam was mocno i oczywiście trzymam kciuki za nasze orzełki jutro <3 Buziaki :* Sognante

4 komentarze :

  1. cudo ;3
    " *Mogę w czymś pomóc?"
    czy to znaczy, że pomyliły pokoje? dawaj już następny bo chce wiedzieć xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno, weź mi tu nie pisz nic po niemiecku... Jak ja nie znoszę tego języka, nic nie umiem powiedzieć. No dobra, umiem powiedzieć jak się nazywam ;D Dużooo xd
    A rozdział jest boooski ;3 No kiedy on zauważy Gabi? ;(
    Ja chcę żeby on w następnym rozdziale ją zobaczył i pogadał, bo jak nie, to foszek ;3
    Wenyyyy ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo się podoba :)
    czekam na kolejny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń