Pierwsze co wpadło mi w oko to duże małżeńskie łóżko, zajmujące 1/2 ściany, idealnie dopasowane do kolorów panujących w pokoju. Żadnych kontrastów, żadnego przepychu, tylko harmonizujące ze sobą odcienie brązu i beżu. Od razu pobiegłyśmy zobaczyć jak wygląda hotelowa łazienka. Była chyba o połowę większa od naszej w apartamencie w Warszawie i o wiele bogatsza. Duża wanna z hydromasażem, ogromne prysznice, królewska toaleta, dwie umywalki i lustro, które spodobało się nam najbardziej. Dodatkowo wszystko utrzymane w neutralnych, delikatnych kolorach. Byłam pod wrażeniem.
- Śpię od okna! - moje rozmyślenia przerwał okrzyk Amelii, która jak oszalała popędziła w stronę łóżka i z impetem na nie naskoczyła. Czasami miałam wrażenie, że jestem starszą siostrą, której zadaniem jest pilnowanie młodszej, aby ta nie wyrządziła sobie krzywdy.
- Co za różnica... - mruknęłam i oparłam zieloną walizkę o ścianę. - Po tej się wyśpisz i po tej się wyśpisz. - filozofowałam, ale przyjaciółka i tak mnie nie słuchała. Bawiła się frędzelkiem od poduszki i nad czymś gorliwie rozmyślała."W porządku, czas się rozpakować, nie będę tracić czasu na denne potyczki" - pomyślałam i zaczęłam rozkładać swoje ubrania na szafkach w garderobie. Amelia po dłuższej chwili zwlokła się z pościeli i naskoczyła mi na plecy.
- Denerwujesz się, przyznaj. - powiedziała mi do ucha i uśmiechnęła się szeroko. Popatrzyłam na nią lekko zbita z tropu, ale kiedy domyśliłam się o co jej chodzi, westchnęłam i powiedziałam:
- Tak i to cholernie, boję się tego spotkania...
- Oj mała, weź wyluzuj, jesteś w hotelu pełnym przystojniaków, będziesz miała okazję pokopać piłkę pod okiem Kloppa i najeść się wykwintnego jedzenia, a o imprezach i melanżach to nie wspomnę.. - no tak wieczna imprezowiczka - Nie bądź taką spiętą sztywniarą, zabaw się. Kurde dziewczyno...
I znowu miała rację. Byłam zestresowana i myślałam tylko o minusach pobytu tutaj, kompletnie nie dostrzegając plusów. Miała to być moja życiowa szansa, a ja tylko ją marnowałam. Przyjechałam po to, aby naprawić błędy popełnione w przeszłości i zapewnić sobie dobrą przyszłość. Musiałam wziąć się w garść...
- Dobra, masz rację... - powiedziałam zrezygnowana - Musisz mnie pilnować, bo przez swoją głupotę zaprzepaszczę doskonałą okazję odbudowy naszego związku... - dodałam i przytuliłam ją - Cieszę się, że jesteś tu ze mną, kocham cię głupku.
- Tak tak, ale przestań już, bo za słodko się zrobiło. - powiedziała, na co obie wybuchnęłyśmy śmiechem - A teraz marsz do łazienki przebrać się i zwiedzamy naszą kwaterę. - zakomenderowała.
Zabrałam z walizki ręcznik i kosmetyczkę oraz zestaw ubrań na zmianę. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i przebrałam się w świeże ubrania, dodatkowo poprawiając makijaż.
Po 20 minutach obie byłyśmy gotowe. Zamknęłyśmy pokój na klucz i rozpoczęłyśmy naszą "wyprawę".
Najpierw zapukałyśmy do pokoju obok. Usłyszałyśmy jak rozmowa pomiędzy reprezentantami się urywa i ktoś szybko podchodzi do drzwi.
- Kann Ich Ihnen helfen?* - usłyszałyśmy pytanie Lewandowskiego w cudownym polskim akcencie.
- Nie dzięki. - powiedziałyśmy z uśmiechem, widząc jak napastnik zareagował słysząc, że mówimy po polsku - Jestem Gabriela, a to moja przyjaciółka Amelia. - wyciągnęłam rękę w kierunku piłkarza.
- Robert Lewandowski - przedstawił się - Co was tu sprowadza? - spytał po chwili, nieco zmieszany zaistniałą sytuacją.
- Nie wiem czy Fornalik wam mówił, ale będziemy waszymi paniami psycholog przez miesiąc. - odpowiedziałam - Więc korzystając z okazji, przyszłyśmy się przywitać. - oznajmiłam.
- To wy?! - zapytał ewidentnie zdziwiony - Wiecie, myślałem, że to będą dwie stare baby w okularach, które będą nam prawiły jakieś denne morały, a tu się okazuje, że całkiem niezłe z was du... to znaczy dziewczyny... - podrapał się po głowie zakłopotany - Wejdźcie...
Piłkarz gestem ręki zaprosił nas do pokoju, w którym siedzieli Kuba, Łukasz i z niewiadomych przyczyn Wojtek Szczęsny.
- Osz kurde, skąd wytrzasnąłeś takie laski Robert? Mówią po polsku? - bramkarz nie ukrywał swojego entuzjazmu.
- Tak mówią po polsku. - odparłam rozbawiona i podałam rękę skonfundowanemu chłopakowi - Jestem Gabriela, a to moja przyjaciółka Amelia.
- Miło poznać. - uśmiechnął się.
Kiedy przywitałyśmy się z Błaszczykowskim i Piszczkiem, zaczęła się rozmowa.
- Więc to wy jesteście tymi paniami psycholog, o których jest ostatnio głośno w naszej szatni, tak? - zapytał wesoło Łukasz.
- Dokładnie, będziemy miały u was praktyki przez okrągły miesiąc. Tylko o ile nam wiadomo miałyśmy to odbyć z piłkarzami Borussii, a ty Wojtek chyba w niej nie grasz, co? - spytałam nieśmiało.
- To nikt wam nie powiedział, że reprezentacja polski też skorzysta z waszych usług? - zapytał i wybuchnął śmiechem, po dogłębnej analizie swojego pytania. Dirty minds Wojtek, dirty minds.
- Nie, nagła zmiana planów?
- Absolutnie, po prostu kadra gra niedługo mecz z Niemcami i Fornalik stwierdził, że skora nasza trójka gra i w reprezentacji, i w Borussii nie chciał, byśmy dojeżdżali na treningi do Polski, więc ulokował wszystkich tutaj.- odparł z uśmiechem Kuba. - No dobrze, przejdźmy do konkretów. Opowiedzcie coś o sobie.
- No więc obie jesteśmy studentkami psychologii sportowej w Warszawie, a Amelia dodatkowo studiuje jeszcze germanistykę. Mamy po 20 lat.
- Czyli nasz przedział wiekowy. - zaśmiał się Robert - A czym się interesujecie? - dodał.
- Jak to czym? Piłką nożną. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- A ulubiony klub? - spytał Łukasz.
- Od 10 roku życia kibicujemy Borussii i tak jakoś zostało.
- No to dobry wybór. - odezwał się Kuba. - Może chciałybyście jutro po dopingować nam na treningu? - zaproponował.
- Po dopingować? - spytałam głośno i ze zdziwieniem popatrzyłam na przyjaciółkę - Wolałybyśmy pograć...
- Naprawdę? No skoro tak bardzo chcecie... - Wojtek przewrócił wymownie oczami, po czym wybuchnął śmiechem.
- Rozumiem, że reszta Borussii też będzie na treningu? - Amelia po raz pierwszy zabrała głos w rozmowie.
- Oczywiście, zjawią się z samego rana. - odparł Łukasz.
- A Mario? ... - spytałam nieśmiało i zwiesiłam głowę, czując jak moje policzki obezwładnia delikatny rumieniec.
- No to już wiemy z kim cię swatać! - chłopacy zaśmiali się.
- Co?! Nie! Niech to zostanie między nami! - zaczęłam gwałtownie machać rękami.
- No okej. - uśmiechnęli się, na co odetchnęłam z ulgą - Ale wiesz, jak będzie się wahał, czy zastanawiał to delikatnie nasuniemy mu co jest na rzeczy.
- Dobrze, ale tylko w sytuacji kryzysowej!
- Jak sobie życzysz. - odparł Wojtek - O 19 mamy kolację, może chciałybyście pójść na nią w naszym towarzystwie? - zaproponował
- Bardzo chętnie, zjawimy się u was 10 minut przed wyznaczoną godziną. - odparłam i ruszyłam w kierunku wyjścia.
- Jaki on jest zajebisty! - wydarła się Amelia, kiedy weszłyśmy do pokoju.
- To dlaczego nie zamieniłaś z nim ani jednego słowa, kiedy byłyśmy w ich pokoju? - spytałam oburzona.
- Nie wiem... Te jego piękne, niebieskie oczy, ten uśmiech, ten głos, nie mogę się na niego uodpornić. Jest jeszcze gorzej niż przeczuwałam... - odpowiedziała zrozpaczona i usiadła na brzegu łóżka.
- Więc masz okazję do bliższego kontaktu, idziemy na tę kolację to będziesz mogła z nim na spokojnie pogadać.
- Wiem, tylko boję się, że coś spieprzę, powiem coś niewłaściwego. Wrzeszczałam na ciebie, że załamujesz się tym całym Götze, a sama sobie nie radzę. To wszystko jest jakieś pokręcone. - jęknęła.
- Oj Am przestań to nie czas i miejsce na takie rozmowy. Lepiej ubierz się jakoś ładnie, zrób włosy, makijaż, zapodaj jakąś gadkę i boski Lewandowski twój! - zaśmiałam się - No chodź, zobaczysz, że będzie świetnie! - zachęcałam ją.
Po paru namowach zdecydowała się w końcu wstać i zacząć się przygotowywać. Razem wybrałyśmy odpowiednią sukienkę i szpilki. Po upływie 30 minut byłyśmy gotowe do wyjścia. Zamknęłyśmy pokój i zapukałyśmy do drzwi apartamentu chłopaków. Wyszli z niego porządnie ubrani w garnitury. Poczułam się jak na jakimś oficjalnym przyjęciu. Podeszłam do Wojtka i bez krępacji wzięłam go pod rękę, zachęcając tym samym Amelię do działania. Razem zeszliśmy do sali jadalnej i zajęliśmy miejsca przy sześcioosobowym stoliku. Dookoła kręciło się pełno ludzi. W końcu sali dostrzegłam Fornalika, który prowadził ożywioną rozmowę z Kloppem. Chłopacy przynieśli nam półmiski z łososiem, krewetkami i homarem oraz czarę z kremem z cukinii. Wszystko wyglądało bardzo smacznie, toteż od razu zniknęło ze stołu. Podczas posiłku Amelia trochę się odstresowała i prowadziła luźną rozmowę z Robertem, który cały czas uważnie śledził każdy jej ruch i nieśmiele się uśmiechał. Wyglądali ze sobą naprawdę słodko. Po kolacji chłopcy odprowadzili nas do pokoi i pożegnali się z nami buziakiem w policzek. Amelia zadowolona padła na łóżko i uśmiechała się sama do siebie. Jak to szczęście upiększa człowieka...
*Mogę w czymś pomóc?
________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał ;) Zostawiam go wam do oceny.
Kolejny powinien pojawić się jakoś w przyszłym tygodniu, bo mam trochę wolnego ze względu na to, że nie jadę na wycieczkę klasową ;) Ściskam was mocno i oczywiście trzymam kciuki za nasze orzełki jutro <3 Buziaki :* Sognante
cudo ;3
OdpowiedzUsuń" *Mogę w czymś pomóc?"
czy to znaczy, że pomyliły pokoje? dawaj już następny bo chce wiedzieć xD
Super :D dawaj next !
OdpowiedzUsuńDziewczyno, weź mi tu nie pisz nic po niemiecku... Jak ja nie znoszę tego języka, nic nie umiem powiedzieć. No dobra, umiem powiedzieć jak się nazywam ;D Dużooo xd
OdpowiedzUsuńA rozdział jest boooski ;3 No kiedy on zauważy Gabi? ;(
Ja chcę żeby on w następnym rozdziale ją zobaczył i pogadał, bo jak nie, to foszek ;3
Wenyyyy ;*
bardzo się podoba :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny. Pozdrawiam :*